Sesja kobieca to jest taki moment w życiu, kiedy mówisz sobie #iamenough. Kiedy czujesz, że jest dobrze, nawet jeśli nie jest idealnie. Kiedy przestajesz odkładać swoją kobiecość na później, kiedy rzucasz w cholerę to całe „jakschudnę5kg”, kiedy zaczynasz się cieszyć, celebrować i nagradzać. Sesja kobieca jest wtedy, kiedy rozumiesz, że dobre ujęcie i delikatny retusz to rzecz fajna, a na takie zdjęcia miło się patrzy – i teraz, i za lat dwadzieścia. Więcej! Mogą nawet podnieść samoocenę i sprawić, że poczujesz się ze sobą więcej, niż w porządku. A która z nas nie poleciłaby czegoś takiego swojej najlepszej przyjaciółce?
Trochę dla męża, ale bardziej dla siebie. Po ślubie, przed ślubem, na 30-tkę i 40-tkę, na panieński, po metamorfozie, po porodzie. Nie potrzebujesz żadnego powodu, żeby mieć parę swoich kadrów, a i każdy powód jest dobry, żeby takie zrobić. Nie, nie muszą to być zdjęcia w bieliźnie, nie musi to być sensual – może to być piękny portret na fejsa, sesja wizerunkowa dla firmy czy na LinkedIn, może to być lifestylowe zdjęcie Twojej pasji. A jeśli już buduar – to tylko Twój i nikogo innego. No chyba, że podzielisz się nim z NIM.
Sesje kobiece zwykle robi Agata. Lubi babskie rozmowy i zawsze „chcetegowiecej”. Dlatego jeśli masz ochotę na parę kobiecych kadrów – czy to w garniturze, czy to w samych szpilkach – wiesz, w które drzwi pukać. Pukaj więc!